Krzysztof Wieszczek: Chyba wsiąkłem…

Ten tekst jest po to żeby się z Wami podzielić ogromnymi emocjami które towarzyszyły mi podczas Enea Ironman 70.3 Gdynia. No i troszeczkę się pochwalić 🙂

Bo emocje o których mowa były tylko pozytywne. To był najważniejszy start w moim drugim sezonie zabawy w triathlon. Zwieńczenie ciężkiej pracy od początku marca. I dzięki ostrej charówie na treningach był to finał o jaki mi chodziło. A zatem po pierwsze: udało się przepłynąć 1.9 km w morzu, następnie przejechać 90 km rowerem i wreszcie przebiec półmaraton. Po drugie: udało się poprawić w każdej z dyscyplin w stosunku do zeszłorocznego debiutu. Po trzecie: udało się złamać 6 godzin i uzyskać czas 5:57:13!!! Mówię dlatego udało się, że w triathlonie awaria łańcucha albo rozstrój żołądka może spowodować, że nie ukończy się zawodów. Ale przede wszystkim był to efekt ciężkiej pracy na treningach. Nie ma tu mowy o szczęściu czy przypadku. W tym sezonie najwięcej wysiłku włożyłem w trening pływacki – ci co czytają mojego bloga dłużej, wiedzą, że w marcu 2016 nie umiałem pływać… Było ciężko, nieraz bardzo, ale opłaciło się! I to jeszcze jak!!! 39:13 min na dystansie 1900 metrów. Czyli o 17:30 min szybsze pływanie, niż rok wcześniej. I w ogóle nie czułem się zmęczony… Po prostu jeśli się włoży w coś dużo wysiłku i wytrwałości to musi się zwrócić…

Edyta: Krzysztof Wieszczek: Chyba wsiąkłem... - BlogStar.pl Edyta: Krzysztof Wieszczek: Chyba wsiąkłem... - BlogStar.pl

Dalej rower – tu też spory postęp – 13 minut lepiej. Chciałoby się więcej, ale trening rowerowy zabiera najwięcej czasu, a tego zawsze za mało… A trasa po kaszubskich wzgórzach morenowych była bardzo wymagająca, prawie górska. W następnym sezonie będę się lepiej organizował i powalczę o większy progres – to już postanowione! 3:07h to na dziś maks, ale też największe pole do zagospodarowania na rok 2018.

Edyta: Krzysztof Wieszczek: Chyba wsiąkłem... - BlogStar.pl Edyta: Krzysztof Wieszczek: Chyba wsiąkłem... - BlogStar.pl Edyta: Krzysztof Wieszczek: Chyba wsiąkłem... - BlogStar.pl

I wreszcie bieg – jedyny niedosyt, poprawa rok do roku o półtorej minuty. Ale nie będę narzekał, bo nogi i tak bardzo dzielnie niosły moje 100 kilo i „doniosły” je w czasie 2:02:47 do mety ponad 21 kilometrowej, niełatwej trasy. Na koniec zabrakło świeżości żeby utrzymać tempo na 1:59:59 h… Jest nad czym pracować i co rozwijać. I jest z czego zrzucać, żeby sobie w tym pomóc. Ale to już w kolejnych odcinkach mojej triathlonowej przygody.

Edyta: Krzysztof Wieszczek: Chyba wsiąkłem... - BlogStar.pl

Jakie emocje towarzyszą człowiekowi podczas ponad 113 km wyścigu? Oj różne… Przed startem obawy i stres – 1/2 IM to już nie przelewki. A potem euforia w wodzie, że już można wystartować, że wszystko jest dobrze, że jest siła. Koncentracja i skupienie na każdym kolejnym ruchu, na tym żeby się nie rozkojarzyć – bo chwila nieuwagi i można wypaść na rowerze z zakrętu po zjeździe z prędkością 60 km/h. Nieustanne kopanie się w cztery litery, żeby nie odpuszczać, żeby spróbować jeszcze coś ekstra wykrzesać. Ból? Oczywiście jest i ból. Endorfiny przychodzą dopiero jak się wygra z bólem. Ale najbardziej intensywnie przeżywa się radość i dumę ze zwycięstwa na mecie. Ze zwycięstwa z sobą samym. Bo o to w tym wszystkim chodzi.

Edyta: Krzysztof Wieszczek: Chyba wsiąkłem... - BlogStar.pl Edyta: Krzysztof Wieszczek: Chyba wsiąkłem... - BlogStar.pl Edyta: Krzysztof Wieszczek: Chyba wsiąkłem... - BlogStar.pl Edyta: Krzysztof Wieszczek: Chyba wsiąkłem... - BlogStar.pl

Muszę osobny akapit poświecić na parę słów podziękowania. Przede wszystkim dziękuję mojej Najlepszej z Żon za wyrozumiałość i wsparcie oraz Najcudowniejszej z Córek za uśmiech i błysk w oku. W trudnych chwilach myślałem o Was i od razu trudności znikały. Wielkie dzięki dla Kuźni Triathlonu – najlepszego klubu tri w Polsce: Magdzie Zduńczyk za codzienną orkę na basenie od 6:00 rano i prezesowi Pierścieniakowi za plany, wiedzę, cierpliwość i motywację do pracy. Wszystkim kolegom i koleżankom zawodnikom za „siłę” i dobrą energię na trasie.

Edyta: Krzysztof Wieszczek: Chyba wsiąkłem... - BlogStar.pl

Dla sailfish Polska i TriSolution za świetną piankę – nie czułem jej na sobie, a wyporność pomogła uzyskać czas lepszy niż się spodziewałem. Dla Airbike – za super rower Kona, który nie zawiódł mnie ani razu i nieocenione wsparcie techniczne. Mikołajowi Pytlowi za niepowtarzalny mentoring i wspólne zakładki na Wilanowie. Under Armour Polska za najlepszy sprzęt do biegania i oryginalną stylóweczkę. Polar Global za czasomierz. A także Marcinowi Godlewskiemu z Are You Fit za treningi wzmacniające i rewelacyjne masaże!!! To już chyba tyle. Przede mną jeszcze tylko Półmaraton Praski i roztrenowanie. Ale już się nie mogę doczekać przyszłorocznych zawodów w Gdyni…

Możesz również polubić

  1. Macka

    Najfajniejszy aktor ever!

  2. gośc

    gratulacje.

  3. Zebi

    wielkie brawka

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close