Dzisiaj rano wstałam nieco za późno – jakoś nie wycyrklowałam czasu nastawiając wczoraj budzik i zapewne z tego powodu, ubierając się w pośpiechu, nie sprawdziłam temperatury za oknem. Słońce sugerowało ciepły dzień, więc włożyłam T-shirt, lekką marynarkę, wsunęłam buty na gołe stopy i wybiegłam z domu.
Przemarzłam, choć to dopiero początek października! Jak wróciłam z powrotem po kilku godzinach, natychmiast zaparzyłam sobie imbirową herbatę i zaczęłam przeglądać wakacyjne fotki na rozgrzewkę. A wakacje tego roku mieliśmy udane!
Spędziliśmy dwa gorące (dziś słowo to kocham jakoś szczególnie) tygodnie w Hotelu Senator w Dźwirzynie. Pozwolę sobie na małą parafrazę znanej imprezowo-letniej piosenki: była zabawa! się działo! aż czasu było mało! Przyjechaliśmy z psem nieco skonsternowani, bo zapomnieliśmy wcześniej zapytać, czy przyjmą nas z czworonogiem. Okazało się, że hotel jest przyjazny „całemu stadu”, więc nasza banda rozlokowała się radośnie w komfortowym pokoju z pięknym, przynoszącym ukojenie widokiem na pachnący sosnowy las.
Na „dzień dobry” zafundowałam sobie genialny masaż rozgrzewający (znów to miłe mi dziś słowo!) w hotelowym SPA, a rodzinie zasugerowałam spacer-rekonesans.
Tego dnia jeszcze zjedliśmy romantyczną kolację, a trzeba dodać, że hotel stawia na „eco”- produkty wysokiej jakości, własne wypieki, świetne ryby. Nawet śledzie sami w beczkach marynują! A muszę dodać, że ze słodyczy najbardziej lubię właśnie śledzie! Ale, niestety dla mojej figury, słodycze także mają obłędne….W czasie posiłku dyrektor hotelu Kamila Barszczewska z promiennym uśmiechem przechadzała się między stolikami. Rozmawiała z gośćmi , doglądała porządku . Nas zagadnęła o podróż i pierwsze wrażenia z pobytu. Poczuliśmy się miło zaopiekowani!
Po kolacji odbyły się zawody w kręgle. Każdy chciał mieć strike’a. I tak niemalże codziennie! Kiedy nie graliśmy w kręgle, chodziliśmy do kina(nawet nie wychodząc z hotelu, bo mają własną okazałą salę kinową). Dla dzieci po kolacji wyświetlane są wieczorynki, a dla dorosłych pełen repertuar ciekawych filmów.
Nasz dzienny grafik był bardzo napięty. Po śniadaniu (pyszniutkim) i kawce wypijanej na świeżym powietrzu w hotelowym ogródku, pędziliśmy nad morze. A tam kolejna atrakcja Hotelu Senator – prywatna plaża! Prowadzi do niej malownicza ścieżyna pośród odurzająco żywicą pachnącego lasu iglastego.
Ścieżyna wyłożona specjalnym gumowym chodnikiem, żeby goście nie poranili sobie stóp igliwiem. Plaża jest szeroka, zadbana, z drobnym, jasnym piaskiem i przystojnymi ratownikami (obojga płci) pomocnymi w rozkładaniu foteli, parasoli i parawanów.
I na każdym kroku atrakcje dla najmłodszych, bo trzeba nadmienić, że hotel przywiązuje ogromną wagę do udanego, radosnego wypoczynku dzieci. Zatrudnia panie opiekunki – animatorki do opieki nad pociechami gości, a także oferuje genialny ogromny pokój zabaw (sama w nim trochę pohasałam). Wyposażony jest on w ściankę wspinaczkową, kulki, zjeżdżalnię i tory przeszkód.
Jeżeli ktoś chce poczuć wiatr we włosach, a na morzu akurat jest flauta – wsiada na hotelowe rowery i hajda przed siebie! Ale jeżeli ktoś ma fantazję (tak jak my) – może zjeść kolację na plaży. Żeby było ciekawie – mieliśmy z 10 w skali Beauforta, ale było oryginalnie i niepowtarzalnie!
Ha! Jeszcze wspaniały basen z 25 metrowym torem dla dorosłych, kilkoma jacuzzi i znowu bogactwo atrakcji dla maluczkich: fontanny, brodziki, zjeżdżalnia i nauka pływania pod okiem świetnych nauczycieli.
Ale, ale! Dla dorosłych też jest możliwość nauczenia się czegoś nowego. Czegoś, co wybitnie przyda się przy eksploracji podwodnych uroków chociażby Morza Czerwonego – nauka nurkowania! Naprawdę. Wkładasz piankę, butlę, pakujesz w usta przedmiot do oddychania i chlust! Pod wodę! Pod warunkiem, że wcześniej przyswoiłeś kilka podstawowych zasad.
No, cel został osiągnięty – rozgrzałam się. Ale chwila – to jeszcze nie wszystkie zdjęcia. Po przypomnieniu sobie treningu z mistrzynią Teakwondo Iwoną Oleczek – zrobiło mi się naprawdę gorąco – teraz mogę rozgrzać Spitsbergen!
Pozdrawiam
Ps. Hotel Senator zrobił na nas wspaniałe wrażenie , toteż kiedy pani dyrektor Kamila Barszczewska zaproponowała nam współpracę (bycie ambasadorami – jak dumnie to brzmi!) – zgodziliśmy się bez wahania. Efektem jest ta wspaniała sesja fotograficzna i gorące wspomnienia, które będą nas rozgrzewać podczas długich zimowych wieczorów…
Sport to zdrowie
ładna sesja
piekna sesja
ale Pani wysportowana!!!!!
PRZEDE WSZYSTKIM PIĘKNE FOTOGRAFIE, ALE OPIS TEZ ZACHĘCAJĄCY
przepiękna ta sesja