W tym roku dane mi było spędzić majówkę tak, jak lubię najbardziej. Pogoda może nie rozpieszczała, ale z perspektywy wędkarza inaczej ocenia się warunki atmosferyczne. Wpadłem więc do rodzinnych Obornik po wędki, zgarnąłem znajomych i wybraliśmy się nad jedno z pobliskich jezior – Budziszewko. Mała letniskowa chatka zaraz na linii brzegu była aż nadto wygodnym miejscem. Od czynności właściwych odciągał nas tylko zapach kawy, a później grilla.
Ale nie ma nic piękniejszego niż gorąca kawa „parzona” na pomoście. Spokojna tafla jeziora, świeża dawka tlenu w płucach, w uszach zamiast zgiełku – subtelny koncert przyrody. Kocham to! Nie jestem wędkarzem sportowym, nie lubię się ścigać. Lubię za to kontemplować, pozwolić myślom płynąć własnym strumieniem. No, ale o rybach nie zapomnijmy. Po to też przyjechałem. Szczerze się przyznam, że szału nie było… Zaledwie kilka plotek, które dostały „całusa” i wróciły do rodziców w głębiny jeziora. Na drugi dzień zapragnąłem poprawić wynik, skoczyłem na akwen mniejszy, dziką „gliniankę”, położona 300 metrów od Warty. Tam było ciekawiej, padło około 20 płotek, z czego niektóre nadały się na śniadanie następnego dnia:)
Szczypta soli, pieprzu, cebula, noc w lodówce, a później obtoczenie w mące i na rozgrzane masło – chwila smażenia i gotowe. Może jeśli chodzi o wędkarsko – rekordów nie było, za to odpoczynek udał się wyśmienicie. Po tygodniach, które upłynęły pod kątem płyty „Duety”, teraz płynęła tylko woda, a w zasadzie majestatycznie stała w jeziorze dając potrzeby spokój i skupienie.
Taaaaaka ryba?? Nie…, ale taaaaaaaka majówka:)
Hej…masz świetne butki w teledysku do piosenki „Nie patrzę w dół”…gdzie można takie dostać????Pozdrawiam serdecznie:)
ja również zapraszam na mazury, najlepsze miejsca na ogromne ryby pozdrawiam serdecznie
Wygrałam płytę w konkursie Blogstar na Facebook’u ! :d bardzo się cieszę 😉 dziś przyszłA !! :* I BARDZO DZIĘKUJEEE 😉 mysle, ze będę mieć okazje żebyś mi ją podpisał :*
Generał sobie poradzi 🙂 <3 <3 <3
mała ryba też nie jest zła.
Czas na powietrzu – super, ale zapraszam na Mazury, cudowna pogoda i ja mówi mój tata, wielkie ryby:)
takka ryba, może być
łowienie ryb to super sposób na wyciszenie – a co powiedz o morskich wyprawach na ryby – byłeś?
Jak wiadomo w łowieniu nie chodzi o to, aby złowić, ale by łowiććććććć
no nie, nie jest tak źle:)
ja ostatnio w ogóle nic nie złowiłem, ale dobrze się napowietrzyłem…
Ale jednak trochę złowiłeś. To się liczy i dobra kompania przy ognisku. I piwko:)
Ja mam staw, znaczy mój dziadek ma staw. Od małego łapałem ryby – aż mi zbrzydło.
Teraz wolę inne łowiectwo – strzelanie do zwierząt, to naprawdę super zabawa
– z obiektywu (wyjaśnienie dla kochających zwierzaki). 🙂
Jak zarobię na sprzęt do nurkowania i obudowę – zejdę z aparatem pod wodę.
🙂
nie ilość złapanych ryb jest ważna, ale możliwość łowienia – łowienie ryb to rytuał nie zawody!!!
fajnie że znalazłeś troche czasu dla siebie, juz nie mogę doczekać się tej płyty
Dobre były?:)))))))))))))))))))))))))