Witajcie Kochani. Co u Was? Bo u mnie nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Czyli ostatnie odliczanie do matury…..
Na szczęście moje baterie są naładowane na sto procent. Miałam okazję odpocząć trochę na Sardynii we Włoszech. Pojechałam tam tuż przed Wielkanocą. Chciałam odpocząć od nauki i przygotować się do dalszej pracy. Planowałam też poznać włoską kulturę, trochę języka włoskiego, pozwiedzać. Wszystko mi się udało w stu procentach.
Na miejscu przywitała mnie cudowna pogoda – słońce, temperatura: 30 na plusie:).
Miałam okazję szlifować mój hiszpański. Okazało się, że w regionie, w którym byłam, Włosi nie mówią po angielsku. Zazwyczaj mówią tylko po włosku, a ci młodsi po hiszpańsku. Ze starszym pokoleniem dogadywałam się dzięki tłumaczowi, czyli mojemu koledze, który tam się wychował i włoski to jego drugi, obok polskiego, język.
Święta Wielkanocne obchodzi się tam podobnie jak w Polsce – bardzo rodzinnie i uroczyści!! Na obiad podaję się zupę, mięsa, jest także uroczyste śniadanie, na którym spotyka się cała rodzina. Nie świeci się w kościele koszyczków z jedzeniem. Nie ma zwyczaju podawania potraw z jajkami. Więc trochę potraw wielkanocnych rodem z Polski zrobiliśmy z kolegą samodzielnie – jajka na różne sposoby oraz sałatkę jarzynową, bez której nie wyobrażam sobie żadnych świąt :). Wszystkim to bardzo smakowało.
Po świętach zrobiłam też naleśniki, których, ja się okazała, nigdy nie jedli. Na słodkie naleśniki nie dali się przekonać, więc zrobiłam naleśniki z warzywami, które zjedli ze smakiem…. Ja osobiście uwielbiam naleśniki słodkie, najlepiej z nutellą!!!
Co poza ty? Zwiedzałam. Zobaczyłam kilka pięknych plaż, o tej porze roku prawie pustych:).
Dziadek mojego kolegi ma piękny ogród, więc codziennie razem z dziadkiem zbierałam pomarańcze i mandarynki prosto z drzewa. Słodkie, soczyste i smaczne.
To były zupełnie inne święta. Na pewno niezapomniane.
A teraz nauka i matura. Ale na początku maja zaskoczę Was jeszcze czymś nowym. Zobaczycie mnie z zupełnie innej strony.
Julka Wróblewska