Gwiazda „Barw szczęścia” postanowiła wykorzystać mroźną pogodę i wybrać się wraz z mężem Stanisławem Gliniewiczem do Zakopanego. Para zamiast jednak wygrzewać się przy kominku, aktywnie spędzała czas na stoku.
Sporty zimowe to jedna z ulubionych aktywności aktorki, która od lat jest zakochana w jeździe na desce snowboardowej. Jak sama przyznaje, woli ją od tradycyjnych nart: – Zdecydowanie wybieram deskę i to od wielu, wielu lat. Na nartach jeździłam tylko jako dziecko, jeszcze jak Gubałówka działała – bardzo miło to wspominam, jak szalałam tam jeszcze nic nie umiejąc, bez instruktora. Dawno temu spróbowałam deski i tak mi się spodobało, że odkąd się nauczyłam, w ogóle nie wsiadam na narty. Gdyby nie to, że aby pojeździć intensywniej, trzeba się ruszyć nieco dalej, to z pewnością robiłabym to częściej. Ale niestety – czas nie pozwala na to, by wyrwać się choćby na tydzień. Iza Zwierzyńska najbardziej lubi jeździć za granicą, a prócz szaleństw na stoku uwielbia chodzenie po górach: – Zaczęłam zimą zeszłego roku. Na razie co prawda nie mam zdobytych jakichś wielkich szczytów, ale rok temu byłam w Dolinie Pięciu Stawów – z rakami, czekanem, w śniegu po kolana.
Gdzie gwiazda planuje się wybrać następnym razem? – Teraz dla odmiany chciałabym pojechać w jakieś ciepłe miejsce. Ale na szczęście można to połączyć. We Włoszech czy we Francji jest już dosyć ciepło, a oprócz tego fantastycznie się jeździ na nartach czy na desce, bo nadal są dobre warunki śniegowe.