Jedni już na nich są, inni się pakują, reszta nerwowo liczy dni do wyjazdu. Łączy nas jedno – wszyscy ich potrzebujemy i wszyscy je kochamy. Wakacje. Ja już je rozpocząłem i chcę się z Wami podzielić wrażeniami z mojego rodzinnego wypadu nad Bałtyk. Było cudownie! Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam polskie wybrzeże. Takich plaż jak w Polsce nie masz w żadnym kraju – chciałoby się powiedzieć parafrazując Mickiewicza… Nasze morze jest jedyne, niepowtarzalne, mogę się na nie gapić godzinami i nigdy mi się nie nudzi. I te dzikie plaże, wolne od tysięcy leżaków z parasolami jak w południowych kurortach. Dlatego wybraliśmy Krynicę Morską, uroczą miejscowość na Mierzei Wiślanej, którą większość z Was pewnie zna – a jeśli nie, to koniecznie musi poznać! Polska to nie Hiszpania i z pogodą różnie bywa, więc przed wyjazdem zadbałem o to, żebyśmy nocowali w miejscu, które nie zawiedzie nawet wtedy, gdy pogoda to zrobi. I znalazłem naprawdę fantastyczny hotel: Kaiserhof Cesarski Dwór. Piękny, zabytkowy budynek został wspaniale odnowiony i łączy urok przedwojennego hotelu z nowoczesnością i komfortem. Wszystko w otoczeniu lasu, zza którego widać i słychać morze… I to był strzał w dziesiątkę – Bałtyk przywitał nas delikatnym sztormem i trzeba było nieraz pędzić z plaży przebierać przemoczone dzieciaki. Ale jak wiadomo duże fale to dużo radości, nawet jak popsują zamek z piasku. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy (a latem chyba nawet szybciej) i trzeba było „zwijać żagle”, ale jeszcze w te wakacje do Krynicy i do Kaiserhof na pewno wrócimy. Do czego i Was namawiam kw