Krzysztof Wieszczek: Jesienny post
Na wstępie chciałem wyjaśnić, że nie chodzi o „post” w mediach społecznościowych, a o ograniczenie w jedzeniu i piciu. I to iście pustelnicze ograniczenie. Właśnie tak – mimo iż w kalendarzu żadnego postu nie ma, to październik postanowiłem poświęcić na post.
Po co? Po pierwsze dla zdrowia. Odstawienie ulubionych produktów, napojów (kawy!!!) i używek jeszcze nikomu – mam nadzieję – nie zaszkodziło. A podobno zdarzało się, że komuś pomogło. Po drugie dla smaku. Żeby znowu poczuć złożoność najprostszych potraw. No i po trzecie – dla sportu. A konkretnie dla triathlonu. A już tak całkiem szczegółowo – żeby schudnąć (co jest dla mnie strasznie trudne bo jeść uwielbiam) i poprawić bieganie i rower.
Wiedząc co chce się zrobić i mając świadomość, że to trudne, należy się zastanowić jak to osiągnąć. Nigdy nie byłem przekonany do odchudzających diet, nie tylko ze względu na miłość do jedzenia. Jakoś nie wierzę, że jadłospis złożony z plastra szynki i szpinaku gotowanego bez soli może przynieść coś oprócz wkurzenia na cały świat i chęci przerwania takiej „diety”. Albo casus słynnej diety Ducana, która okazała się równie skuteczna co niezdrowa. Chciałem czegoś innego.
Ostatnio sporo mówi się o skuteczności diety warzywno-owocowej dr. Dąbrowskiej, a przede wszystkim o jej pozytywnym wpływie na zdrowie. Czytałem trochę o niej, od wielu lat ludzie ją stosują w Polsce, a nie w jakimś tropikalnym klimacie. Jest oparta na naszych rodzimych produktach, warzywach i owocach. A że zaczęła się jesień, czyli czas zbiorów i przygotowania do zimy postanowiłem sprawdzić czy dobrze zadziała też na mnie.
Wakacje i wrzesień były dla mnie bardzo intensywne, ale w końcu udało mi się wygospodarować jesienny tydzień tylko dla siebie. Żeby nic nie przeszkadzało mi w poszczeniu, spakowałem rodzinę do auta i pojechaliśmy nad morze. Zatrzymaliśmy się w pięknym, położonym tuż przy plaży hotelu Willa Alexander w Mielnie. Ale nie tylko ze względu na świetne warunki, ciszę i lokalizację. Przede wszystkim dlatego, że w Willa Alexander serwują przepysznie przyrządzone potrawy diety warzywno-owocowej właśnie. A gotowanie posiłków bez tłuszczy, węglowodanów i białka, z wybranych warzyw i owoców jest nie lada wyzwaniem. Zwłaszcza dla takiego głodomora jak ja. Ale naprawdę jedzenie było fantastyczne i chyba głównie dlatego udało mi się bez większego problemu wytrzymać jedząc 800 kcal warzyw i owoców dziennie. Mojej żonie także. Córa zaś zaczęła pić sok z kiszonych ogórków i kapusty do śniadania, serio…
A po uroczym tygodniu nad morzem, gdy trzeba było wrócić do pracy postanowiłem przedłużyć post jeszcze o siedem dni. Ale żeby mieć na planie swoje posiłki warzywno-owocowe zacząłem korzystać z cateringu dietetycznego AKUKU. I to był bardzo dobry wybór. Gdy to piszę jestem już w trakcie „wychodzenia z postu” i w moich pudełeczkach dostaję „aż” 1200 kcal i coraz więcej białek i węglowodanów…
Jakież to jest przyjemne! Wszystko smakuje lepiej niż kiedyś, każdy posiłek to mała radość. Poza tym czuję się lekko i zdrowo, no i oczywiście sporo schudłem. Ale o końcowych efektach napiszę Wam jak już skończę całą tę przygodę z jesiennym poszczeniem. Ale coś czuję że to nie będzie mój ostatni raz 🙂