Wspomnienia z upalnego Marsa Alam – Egipt w lipcu
Wspomnienia z upalnego Marsa Alam – Egipt w lipcu
W lipcu wybraliśmy się do Marsa Alam, spokojnego kurortu na południu Egiptu, nad samym Morzem Czerwonym. Szukaliśmy miejsca, gdzie można zanurzyć się w naturze i odpocząć z dala od tłumów. Udało się, choć temperatury były ekstremalne – codziennie około 38°C. Nawet wieczorem było bardzo ciepło, więc jeśli ktoś nie przepada za upałami, lepiej wybrać się tu wiosną lub jesienią – wtedy wciąż jest ciepło, ale znacznie przyjemniej.

Snurkowanie na rafie
Jedną z największych atrakcji była wycieczka snurkowa na rafę koralową – nie przy hotelu, ale zorganizowana w porcie Marsa Alam. Stamtąd pontonem popłynęliśmy na statek i dalej – na otwarte morze.

Pływaliśmy z przewodnikiem nad rafą, podziwiając podwodne życie – kolorowe ryby, korale, a wszystko w przejrzystej, ciepłej wodzie. Niezapomniane przeżycie, warte każdej minuty.

Jeep safari i beduińska wioska
Kolejnego dnia wybraliśmy się na jeep safari, które okazało się pełne wrażeń. Już sama jazda po pustyni jeepem to adrenalina – piach, kamienie, góry i bezkresna przestrzeń. Po drodze czekała nas przejażdżka quadami – absolutny hit!

Trzeba się jednak dobrze przygotować: koniecznie mieć chustę na głowę i twarz (można kupić wcześniej lub na miejscu), zakryte buty i ubiór chroniący przed słońcem i piaskiem. Na miejscu dostaliśmy także kaski – niezbędne dla bezpieczeństwa.

Po emocjach przyszła pora na chwilę wytchnienia – dotarliśmy do beduińskiej wioski. Tam czekał na nas tradycyjny posiłek: gotowane ziemniaki, potrawa z fasoli, koźlina i zielenina, wszystko bardzo proste, ale smaczne.

Po jedzeniu krótka przejażdżka na wielbłądach – bardziej symboliczna niż długa, ale w takim miejscu nie mogło jej zabraknąć.

Na koniec – wizyta w lokalnych sklepikach, które są standardowym punktem programu. Choć zazwyczaj nie przepadam za takimi „obowiązkowymi” prezentacjami, tym razem było naprawdę miło. Weszliśmy do pachnącej arabskimi perfumami, kadzidłami i ziołami przestrzeni, gdzie zaprezentowano różne olejki, naturalne kosmetyki i herbaty. Spróbowałam hibiskusa, a także kupiłam herbatę z daktyli – słodką, aromatyczną, idealną na wieczór. Do tego dorzuciłam buteleczkę perfum – ręcznie robioną, zdobioną jak małe dzieło sztuki.

Egyptian Magic – prawdziwy hit
Największe zaskoczenie? Egyptian Magic – wielofunkcyjny balsam, który okazał się rewelacją. To całkowicie naturalny produkt na bazie miodu, oliwy z oliwek, wosku pszczelego, mleczka pszczelego i propolisu.

Można go stosować dosłownie do wszystkiego: na twarz, usta, skórę po opalaniu, spierzchnięte dłonie, a nawet końcówki włosów. Nie uczula, ma delikatny zapach i gęstą konsystencję, która topnieje w kontakcie ze skórą. Wzięłam jedno opakowanie „na próbę” – żałuję, że nie więcej.

Hotel Dream Lagoon & Aquapark Resort
Cały pobyt spędziliśmy w hotelu Dream Lagoon & Aquapark Resort – spokojnym, rozległym kompleksie z basenami, prywatną laguną, aquaparkiem i zielenią.Tak naprawdę ogród, z przepięknymi amarantowymi i białymi bugenwiliami, palmami daktylowymi i pachnącymi kwiatami, jest iście rajski. A odpoczynek i spacery – bezcenne.

Pokoje były dobrze klimatyzowane, co w lipcowych warunkach było kluczowe. Jedzenie smaczne, obsługa sympatyczna, a wieczorami lekkie animacje – można było się rozerwać albo po prostu odpocząć przy drinku.



