Rafał Brzozowski: Rekolekcje w Asyżu i śladami świętych z Ojcem Lechem
Rekolekcje w Asyżu – warto tam być
Witajcie Kochani,
lato miewa się ku końcowi, więc postanowiłem opisać Wam ciekawe miejsca, w których udało mi się zawitać chociaż z krótką wizytą.
Spontaniczna wyprawa
Postanowiłem pojechać na kilkudniowe rekolekcje do Włoch, a konkretnie do Asyżu, w którym nigdy nie miałem okazji być, z zaprzyjaźnionym wspaniałym franciszkaninem – Ojcem Lechem Dorobczyńskim. Kto zna Ojca Leszka, to wie, że to dusza człowiek i często opiekuje się duchowo artystami, chociaż w moim przypadku to pewnie i wiadro święconej wody nie pomoże!, ale co tam – próbować warto, w końcu jestem katolikiem, wierzę w Boga i się tego nie wstydzę. Uważam, że czasem potrzeba chwili modlitwy i kontemplacji w tym całym zgiełku, jaki mamy dookoła.
Duchowość
Taki wyjazd to był dla mnie niesamowity reset umysłowy, blisko natury, blisko świętości , śladami wielkich świętych i przede wszystkim świętego Franciszka, to naprawdę niesamowite chwile. A miejsca, które zobaczyłem, były po prostu niezwykłe. Po pierwsze Asyż to piękne, starożytne miasto, gdzie historia jest przed naszymi oczami, a czas jakby stanął w miejscu. Chwila modlitwy i zadumy nad grobem świętego Franciszka i świętej Klary, to piękny czas. Wszystkie moje troski i niepokoje od razu odeszły na inny plan, tak jakbym słyszał, że jeśli coś Cię niepokoi, to i tak to się ułoży. Wieczorne spacery, podziwianie tamtejszej architektury, czy na koniec dnia modlitwa pod Katedrą sprawiały, że umysł przechodził w wyższy poziom kontemplacji i zadumy nad sensem życia.
Śladami Franciszka
Następnie sanktuarium na La Vernie, gdzie Franciszek otrzymał stygmaty. Wyjątkowe miejsce, gdzie czuć łączność ze Stwórcą, gdzie poznałem modlitwę „Boże Ty się tym zajmij”, pokazującą akt zawierzenia Najwyższemu, gdyż On wie, co dla nas najlepsze i pokieruje naszymi sprawami tak, aby było nam dobrze, jeśli mu zaufamy. Ta góra daje poczucie niesamowitej spójności z działaniem mocy Boga.
Kolejny dzień to Padwa i Katedra z grobem św. Antoniego. Coś niesamowitego. Dzieła sztuki, które tylko Kaplica Sykstyńska może przyćmić blaskiem. Wspaniałe miasto z niesamowitą architekturą. A postać św. Antoniego, który był przede wszystkim znakomitym mówcą i patronem osób, które pracują głosem – tak jak ja- sprawiła, że na nowo uwierzyłem w siebie i prosiłem o łaski zdrowia tak, aby podobne przygody zdrowotne jak z początku roku już były tylko za mną.
Ostatniego dnia Rzym, plac św. Piotra, Koloseum, Fontanna Di Trevi, spacer w tym mieście, to jakby zwiedzanie z podręcznikiem od historii na żywo. Uwielbiam Włochy, a okresie wakacyjnym pokazują swoje wspaniałe oblicze.
Po takim duchowym spotkaniu, gdzie wspólnie uczestniczyliśmy w codziennych nabożeństwach i śpiewach, wróciłem pełen radości i optymizmu do swoich zajęć. Chętnie wybiorę się jeszcze kiedyś na podobny wyjazd, gdyż dał mi wiele do myślenia, a Ojciec Leszek swoją wiarą i siłą modlitwy sprawia, że wszystko ma inny lepszy sens. W kolejnym wpisie opisze Wam rejs na pokładzie niezwykłego żaglowca. Wszystkiego dobrego.
Rafał Brzozowski
gosć
Katolik, i dobrze
patryk
to mnie zaskoczyłeś tym wyznaniem