Krzysztof Wieszczek: Ostatnie przetarcie przed 1/2IM w Gdyni

Mój główny cel na ten sezon już szóstego sierpnia – Enea Ironman 70.3 Gdynia powered by Herbalife zbliża się wielkimi krokami. Dlatego tym cenniejsze były zawody na dystansie 1/4 IM z cyklu Garmin Iron Triathlon w Płocku w minioną niedzielę. Ostatni poważny test formy, ostatnia okazja, żeby przetestować odżywianie na trasie i popełnić błędy, których dłuższy dystans nie wybaczy. Jak poszło? 
Otóż różnie…

Pływanie obiecująco – 20:11 na 950 m w trudnych warunkach, to bardzo przyzwoity czas. Dlaczego trudnych? Bo akwen (Zalew Sobótka) jest niewielki i bardzo zarośnięty. Pierwszy raz w życiu pływałem w trzcinie i szuwarach. Trzeba się było nieźle gimnastykować, żeby nie utknąć w wodorostach! Do tego niesamowity tłok i ciągłe szukanie sobie miejsca. Jednym słowem: dobra okazja do nauki. Nie dało się na dłużej rozpędzić i złamać 20 minut, ale biorąc pod uwagę warunki na trasie i tak jestem zadowolony. 

Edyta: Krzysztof Wieszczek: Ostatnie przetarcie przed 1/2IM w Gdyni - BlogStar.pl

Po wyjściu z wody kolejna nowość: kilometrowy dobieg do strefy zmian, a właściwie podbieg. Cały czas pod górę i po schodach, w pełnym słońcu, aby dotrzeć na Stary Rynek w Płocku. Jak się okazało bardzo męcząca przebieżka. W strefie zmian wszystko poszło już zgodnie z planem i przesiedliśmy się na rowery. Trasa była wymagająca, z podjazdami, w tym dwoma naprawdę dużymi i znów w pełnym słonku. Lekko nie było, ale przed Gdynią jak znalazł – tam będzie jeszcze trudniej i 90 zamiast 45 kilometrów. Potem szybka zmiana na mój ulubiony bieg i… I tu przykra niespodzianka. Od początku czułem, że życiówki to ja tam nie pobiję, ale po trzecim kilometrze zaczęły się regularne kłopoty. Ciężko mi się biegło i znacznie wolniej niż na treningach, zmusiłem się na koniec do finiszu, który powinien być o minutę na kilometr szybszy… No dramat. A upał był taki, że nawet kostki lodu podawane przez wolontariuszy na trasie nie pomagały… 

Edyta: Krzysztof Wieszczek: Ostatnie przetarcie przed 1/2IM w Gdyni - BlogStar.pl

Koniec końców nie było tak źle, ale temperatura i promienie dały mi się mocno we znaki. A że na słońcu byłem cały czas od 9:00 do 15:00 to skończyło się tzw. udarem słonecznym – dojechałem do domu z temperaturą i strasznym bólem głowy. A mówił trener, żeby przed zawodami chować się w cieniu i nosić czapkę non-stop… Żeby kózka posłuchała… Tak że wniosek jest taki, że trenera trzeba słuchać zawsze. I zawsze można się czegoś nauczyć. Już nieraz pisałem o tym, że w triathlonie najważniejsze są szczegóły. I jak widać sam sobie powinienem to częściej powtarzać.

Krzysztof Wieszczek

Możesz również polubić

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close