Anna Gzyra: Syndrom wicia gniazdka
Syndrom wicia gniazda uważam za w pełni rozkręcony:) Porządkowanie, ustawianie, pranie, układanie, kupowanie, podejmowanie decyzji i dokonywanie wyborów. Jak zrobić to mądrze, nie przesadzić z ilością niepotrzebnych rzeczy, mieć wszystko co niezbędne, a jednocześnie sprawić sobie trochę przyjemności wybierając gadżety dla Maluszka. Och, nie będę ukrywać, że za drugim razem jest prościej podjąć decyzję, opierając się na doświadczeniu z pierwszym dzieckiem. Często też dużo rzeczy dzidziuś dziedziczy po starszym rodzeństwie.
Ponieważ różnica wieku wynosi 7 lat między moimi dziećmi, przez ten czas zdążyłam właściwie wszystko oddać koleżankom, którym przydawały się te rzeczy na bieżąco. A teraz sama bardzo dużo dostałam od Nich. Moje kochane Dziewczyny 🙂 Za tym, czego mi brakowało, zaczęłam na spokojnie rozglądać się w trzecim trymestrze.
Oczywiście z każdym rokiem pojawiają się coraz nowsze propozycje i rozwiązania. Moja wiedza sprzed 7 lat wymagała uaktualnienia. Zaczęłam się rozglądać za wózkiem, który byłby wózkiem 3 w 1 – gondola, spacerówka i wysoko oceniany pod względem bezpieczeństwa fotelik do auta. Lubię proste i wygodne rozwiązania. Chciałam, żeby gondola była lekka i nie za niska w stosunku do mojego wzrostu, spacerówka dość duża a fotelik pasował do tego samego stelaża bez konieczności używania adapterów. Zdecydowałam się na niemiecką firmę Concord. Nowoczesny design, wysoka jakość i duża funkcjonalność to główne atuty tej marki. Za jakiś czas dam Wam znać, jak wózek sprawdza się na co dzień. Ponieważ mój Synek rodzi się w zimie, poszukałam śpiworka pasującego do wózka i fotelika, który – tu coś dla mam:) – jest śliczny, ale przede wszystkim cieplutki, wodoodporny, chroniący przed śniegiem i wiatrem. Francuska firma Red Castle ma w swoim asortymencie piękne i najwyższej jakości rzeczy. Ponieważ uwielbiam spacery, musiałam znaleźć rozwiązania, które mimo prognoz surowej zimy, nie utrudnią nam wychodzenia na dwór. Helenka urodziła się pod koniec października i po tygodniu poszłyśmy na Jej pierwszy spacer. Mam nadzieję, że z Heniem też długo nie będziemy czekać na nasze parkowe wojaże.
Nie mogłam się oprzeć ślicznej i mięciutkiej sówce Ollie, marki Gro Company. Szumiącej przytulance z czujnikiem płaczu, a jednocześnie będącej lampką nocną. Delikatne dźwięki deszczu plus ciepłe, jasne światełko myślę, że sprawdzą się znakomicie. Helenka miała owieczkę, która jej szumiała do snu i pamiętam, że lubiła ją bardzo.Mam juz cudowną lampkę Mineral Beaba, o miękkim świetle. Idąc śladami Helci, kupiłam taki sam termometr jak miałam przy niej. Termometr Gro-Egg, w kształcie jajka zmieniający swoją barwę w zależności od tego, czy temperatura w pokoju jest zbyt niska, zbyt wysoka lub odpowiednia. Bardzo to było wygodne, szczególnie w tych chłodnych miesiącach, żeby mieć wyraźny sygnał czy przypadkiem nie przegrzewamy maluszka. Gadżet, który bardzo się sprawdził.
Jeszcze śpiworek-otulacz Gro – snug, do użytku w domu. Cieniutki materiał i odpowiedni kształt mają zapewnić dzidziusiowi znaną i dającą bezpieczeństwo ciasnotę z brzucha mamy, co sprzyja lepszemu spaniu. A sen malucha jest na wagę złota;). Kiedy prasowałam ubranka, ręczniki, pościel dla mojego Synka, przypominało mi się, jak siedem lat temu robiłam dokładnie to samo dla Helenki. A teraz mam w niej taką pomocnicę, która doradza mi, jak układać w komodzie rzeczy dla swojego brata.
Dom świątecznie przygotowany, a w nim wanienka Beaba i przewijak dla Henia. Ma już mój Synek swoje mejsce, swoje przedmioty. Jest w tym jakaś niesamowita magia i radość. Chce wręczyć Helence po powrocie ze szpitala prezencik od Henia. Pomyślałam, że znajdę jakąś dużą, mięciutką maskotkę. Najchętniej owieczkę:) Co myślicie? W ręce wpadła mi taka marki Kaloo. Wygląda bosko i jest aksamitna w dotyku. Szykowanie wyprawki jest taką kropką nad i. Dziewięć miesięcy już prawie zleciało, Pani Aniu;) Niemalże koniec. A jednocześnie to dopiero początek!
Ja
Hela ma talent