Izabela Zwierzyńska: Łóżko
Łóżko. Spędzamy w nim średnio połowę naszego życia (niektórzy może 1/3…) dlatego to mebel tak ważny. Sen pozwala na regenerację i przyswajanie wiedzy. Nic nie upiększa i nie poprawia nastroju lepiej niż sen. Aczkolwiek nie tylko do snu łóżko nam służy… Wiele osób, podobnie jak ja od niedawna, także pracuje w łóżku. Ze względu na możliwość nagłej potrzeby karmienia mojego syna, uznałam ten model za najbezpieczniejszy;)
Zawsze marzyłam o łóżku niczym z hotelu – wygodnym, z pięknym zagłówkiem, grubym materacem, z którego swobodnie schodzi się rano, tuż po przebudzeniu… I tak oto jako nastolatka spałam na rozkładanej kanapie, która nie była najwygodniejsza, na studiach – to w zależności od zajmowanego akurat mieszkania, zazwyczaj również na czymś łózko-podobnym, później w wyniku remontu i maksymalizacji przestrzeni życiowo-gospodarczej wymyśliłam łóżko na wysokości metr dwadzieścia (trzeba było wchodzić do niego po schodkach…), którego zaletą byłą ogromna szafa pod konstrukcją sypialną, zaś wadą codzienne zeskakiwanie, wchodzenie, schodzenie i.. niemożność „rzucenia się” na łóżko po ciężkim dniu.
Co więcej, zawsze wydawało mi się, że moje łóżka są za małe i za miękkie. W końcu, przystępując do urządzania nowego mieszkania zdecydowałam się na łóżko bez kompromisów i godne regenerującej sypialni. Marzyłam o łóżku kontynentalnym, które dawniej produkowane były wyłącznie dla hoteli. I przyznam, że nie było mi łatwo ze znalezieniem firmy, która sprosta moim potrzebom ( a dodatkowo nie zrujnuje doszczętnie budżetu). Chciałam również, ze względu na aspekt praktyczny, by łóżko było wyposażone w pojemnik na pościel. Najlepiej wentylowany i łatwo dostępny. I oczywiście, by miało, prosty ale gustowny wygląd. W wyniku poszukiwań trafiłam na Dreams Design. Nazwa salonu obiecywała wiele. Na szczęście nie rozczarowałam się!
Personel w Dreams jest bardzo fachowy i mig zorientował się o co mi chodzi proponując szeroka gamę rozwiązań, w tym podnośników pneumatycznych do skrzyni na pościel – wow! Atutem była możliwość obejrzenia łóżek i przetestowanie ich osobiście, a nie jak spotkałam się w niektórych miejscach, jedynie widok sesji w katalogu. Podobnie było z materacami – to tak trudny wybór! By wybrać idealny materac na kilka lat?! (skusiłam się na twardy i jestem bardzo zadowolona!) Najtrudniejszy był jednak etap wyboru obicia zagłówka, bowiem w salonie jest mnóstwo próbek tkanin w najróżniejszych kolorach, odcieniach, fakturach, czeszących się lub nie… istny obłęd! Mają właściwie wszystko, co można sobie wymarzyć! I wspaniale! Dzięki pomocy Pani konsultantki wybrałam camelowy, mięciutki welur, który w razie potrzeby można łatwo wyczyścić (małe dziecko… you never know…) I tenże welur otula mnie, gdy oddaję się kolejnej mało przespanej nocy przygotowując prezentacje szkoleniową, czytając biografię Roberta De Niro do pracy magisterskiej lub ucząc się roli do serialu „Barwy szczęścia”, na którego plan powróciłam tydzień temu z wielką radością. Łóżko to także idealne miejsce do naszych zabaw w „przytulaki i obcałowywanki” z Fenkiem, dlatego cieszę się, że jest naprawdę duże i wygodne, zwłaszcza, że mały Koala często nocuje w nim po nocnej porcji mleka i… budzi się uśmiechnięty! A jak ze snem jest u Was?