Karolina Pilarczyk: Weganizm – choroba czy moda? A może jednak coś innego…

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie dyskusja na Facebooku, która – nie ukrywam – podniosła mi ciśnienie. Otóż nie jem mięsa czerwonego od 8-ego roku życia. Jem ryby, kiedyś zdarzało się też, że kurczaki. Dlaczego przestałam jeść mięso? Bo byłam świadkiem zabijania cielaka i jego płaczu nie zapomnę do końca życia. Na szczęście mam tak cudownych rodziców, że nie starali się na siłę mnie od tego odwieść – pewnie stwierdzili, że mi to przejdzie. Nie przeszło. Nie ukrywam, że nie było to proste. Babcie mi powtarzały, że mi się mózg nie rozwinie, nie będę miała energii ani siły. Na obozach sportowych nie miałam co jeść (za to miałam pełno kolegów, którzy czyhali na mojego kotleta 😉 ). Właściwie to nie przyznawałam się, że nie jem mięsa, bo wszyscy na mnie dziwnie patrzyli… Czułam się okropnie, a przecież nikomu nic nie robiłam… Gdy w restauracjach mówiłam, że nie jem mięsa, kelnerki wielokrotnie robiły krok w tył i patrzyły na mnie spode łba, jakby się zastanawiały, czy to choroba i czy jest zaraźliwe… A jaki jest efekt? Całe życie ludzie pytają mnie, skąd biorę energię i optymizm, robiłam na raz kilka kierunków studiów i wzięłam się za doktorat jednocześnie pracując i uprawiając sztuki walki, taniec i motorsport. Z racji zawodu (drifting) regularnie się badam i wszystko jest idealnie, a do tego nie pamiętam kiedy ostatni raz chorowałam (wielokrotnie przebywam z ludźmi chorymi i na ich odsuwanie się “żebym się nie zaraziła” powtarzam, że mnie nawet diabli nie chcą 😉 )

Edyta: Karolina Pilarczyk: Weganizm - choroba czy moda? A może jednak coś innego… - BlogStar.pl

Po 20 latach takiej sytuacji miałam nadzieję, że coś się zmieniło. W restauracjach coraz częściej w menu występują potrawy wegetariańskie, a nawet wegańskie! Powstało wiele barów, które nie podają mięsa. Świadomość ludzi wzrosła. Jak jestem w takich miejscach, znajomi znów dziwnie na mnie patrzą, bo zachowuję się jak dziecko w sklepie z zabawkami. Wiele osób przeszło na wegetarianizm albo weganizm ze względów zdrowotnych , etycznych, chcąc utrzymać dobrą figurę lub bo może jest to modne – ale przeszli stosunkowo niedawno i nie rozumieją skąd we mnie tyle entuzjazmu. Nigdy nie byli tak potraktowani jak ja. A dlaczego piszę o weganizmie? Jakiś czas temu postanowiłam zrobić detoks. Pod opieką mojego dietetyka przez jakiś czas byłam tylko na warzywach. W fazie wychodzenia dodałam zboża i warzywa strączkowe. Czuję się tak fantastycznie, że ta faza wychodzenia mi się nie kończy. Mam jeszcze więcej energii a jedyne dotychczasowe problemy jakie miałam, związane z niskim ciśnieniem (tak niskim, że przy zmianach pogodowych miałam bóle głowy) ustąpiły! Tego się nie spodziewałam, ale jestem bardzo z tego szczęśliwa, bo czasem przeszkadzało mi to w koncentracji podczas zawodów.

Edyta: Karolina Pilarczyk: Weganizm - choroba czy moda? A może jednak coś innego… - BlogStar.pl

To tyle wprowadzenia, wróćmy do dyskusji na Facebooku. Mój bardzo dobry znajomy, świetny dziennikarz , którego uwielbiam i zawsze imponował mi wiedzą, napisał: „(..) Zamówiłem naleśnika z jabłkami i serem, oczywiście eko i bezglutenowego. Jeśli czytają mnie weganie to… żal dupę ściska z tą waszą kuchnią – obrzydliwe to mało powiedziane. Wiór bez smaku. Spróbujcie mnie przekonać, że to da się zjeść. Może benzyną polać?” Serio? Rafałku… Tu mnie załamałeś… Po pierwsze: co naleśnik i ser mają wspólnego z weganami? Po drugie: jak to się stało, że dziennikarz tak szybko wydaje ocenę, nie sprawdziwszy dobrze tematu. Oczywiście wdałam się w dyskusję, podczas której Rafał dodał: „Karola Pilarczyk kochana, Łukasz podszedł analitycznie do twojej wypowiedzi. On nie ocenił ciebie, za to wegetarianie lubią stygmatyzować. Jak wiesz, nie jestem „be” tylko dlatego, że lubię wołowinę.” No i tu mnie dobił. W tej samej dyskusji był zaledwie  jeden komentarz, który można uznać jako atak na mięsożercę (chociaż ja bym polemizowała, czy to był atak), natomiast gros komentarzy było bardzo przykrych i wręcz atakujących ludzi, którzy nie jedzą produktów pochodzenia zwierzęcego. Znam wielu wegan, którzy w żaden sposób się z tym nie obnoszą i nie próbują indoktrynować ani atakować ludzi, którzy postępują w inny sposób. Skąd to wynika? Może ma to takie same podstawy jak rasizm, hejt, homofobia czyli atakujemy coś czego nie znamy. Trudno mi powiedzieć, ale pewnie powrócę do tego tematu, bo zaczyna mnie to intrygować. Na pewno powrócę jeszcze do tematu wegetarianizmu i weganizmu bo mają bardzo ciekawą historię i warto by ludzie ją poznali – może dzięki temu mniej będzie tej agresji?

Możesz również polubić

  1. Ewa Wega

    zgadzam się absolutnie

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close